piątek, 31 grudnia 2010

Podsumowanie albumów 2010

Tak jak lata poprzednie, rok 2010 przyniósł wiele nowej świetnej muzyki. Mimo, że przesłuchałem, w tym roku setki albumów, mrozi me skronie nieprzyjemna prawda, że nie wysłuchałem tysięcy innych. Niemniej poniższe 25 albumów wydanych w tym roku były mi najbliższe. Nasze poruszanie się w odnajdywaniu muzyki nie różni się niczym od normalnych życiowych postaw i wyborów. Stale szukam nowych ścieżek, ograniczając się jedynie swoją wrażliwością. To co mi się podoba jest pochodną tego co dzieje się w rzeczywistości, a rzeczywistość przybiera określone barwy w zależności od tego czego słucham.
Ocena muzyki jest pochodną czasu i doświadczeń. To był czas poniższych albumów:

25. Muchy - Notoryczni Debiutanci
/Sony Music Entertainment/


Nie od razu przekonałem się do nowej płyty Much. Może oczekiwałem znowu polskich piosenek, które w końcu można nucić, tekstów do umieszczania na koszulkach i Facebooku ? To płyta z brzmieniem nadal rzadko spotykanym u polskich zespołów. "Chodziliśmy do księgarni, wdychać grzbiety nowych 'Thorgali' " - i wiem że tekstowo jesteśmy w domu. "To będzie dobry rok bez rocznic i postanowień, bez wspomnień i rozczarowań"

Przyzwoitość


24. Zola Jesus - Stridulum EP
/Sacred Bones/

W tym głosie jest duszna, oblepiająca wilgoć, ale także i baśniowa przestrzeń. Dziewczyna nie zdobędzie nagrody za najładniejszą buzię na okładce płyty ale swoim głosem czaruje i trzyma w napięciu od początku płyty. Jest to gęsta, niepokojąca, apokaliptyczna muzyka, która pokazuje że mrok także potrafi być piękny.



Night


23. Women - Public Strain
/Jagjaguwar/

Ta muzyka jest jak zdjęcie na okładce płyty. Dźwięki przebijają się z trudem przez śnieżną zadymkę, głos niknie gdzieś w zamieciach. Ale jak już do nas docierają, rozgrzewaj ciepłym brzmieniem, rozlewają się gitarowymi pejzażami, szumią lo-fi. Uwielbiam tak strojone, rozjechane i noise'ujące gitary. Chory klimat jak w "China Steps" wciąga w tę płytę głębiej i głębiej. Wszystko podlane velvetowskim klimatem tworzy jedną z lepszych koncepcyjnie płyt 2010.

Venice Lockjaw


22. Benoît Pioulard - Lasted
/Kranky/

Uwielbiam takich songwriterów. Gdzie gitara jest tylko jednym z instrumentów i razem z głosem wokalisty piosenki wirują razem w ambientowej zawierusze z dziesiątkami instrumentów i pogłosów w tle.





Tie


21. Get Well Soon - Vexations
/City Slang/

Ta muzyka może wydawać się czasami pompatyczna, czasami przekombinowana lub kiczowata. Ale podskórnie przyciąga jakąś trudną do uchwycenia melancholijną macką. Często na pozór skoczna muzyka ze skrzypcami, harfą i instrumentami dętymi idzie w parze z tekstami inspirowanymi Nietzsche czy Kafką



Seneca's Silence



20. The Walkmen - Lisbon
/Fat Possum/

Podobno są królami przygnębienia i melancholii. Na pewno nie bez znaczenia jest tutaj głos wokalisty, którego brzmienie może przywoływać takie skojarzenia, ale także muzyka, powoduje że często przylepiamy nos do szyby zawieszając wzrok na świecących latarniach. Jest paradoks w muzyce z tej płyty, że mimo pozornej skoczności, potęguje zamyślenie. Mimo pozornej elegancji jest duszna i szorstka. Mimo americany podoba mi się.

Angela Surf City


19. Violens - Amoral
/Static Recital/

Fantastyczny powrót w lata 80-te. Klimaty post-punk, The Smiths, New Order przemieszane i uformowane w kilkanaście rewelacyjnych piosenek. Do zabawy i wspomnień.





Another Strike Restrained


18. Ariel Pink’s Haunted Graffiti - Before Today
/4AD/

Tym razem powrót w lata 60 - 70-te. McCartneyowska wrażliwość przemieszana z psychodelic folkiem, "Saturday Night Fever" z krautrockiem. To płyta na wskroś eklektyczna. Najlepiej wchodzi w całości chociaż, poszczególne utwory sprawiają, że od początku dnia świeci słońce i chodzisz po domu pogwizdując.



Bright Lit Blue Skies


17. Wild Nothing - Gemini
/Captured Tracks/

Znów w latach 80-tych. Wyraźnie inspiracje The Smiths, New Order i The Cure i shoegaze stworzyły miły zestaw marzycielskich i nostalgicznych utworów






Summer Holiday



16. Yellow Swans - Going Places
/Type/

To muzyka tła, które wypełnia codzienne dni. Dawkowana w całości, po kolacji lub przed śniadaniem, gwarantuje przeniesienie w miejsca magiczne. Najlepszy tegoroczny noise ambient.





Going Places



15. LCD Soundsystem - This Is Happening
/DFA/

To mój faworyt w muzyce elektronicznej od czasu debiutu. Cały czas miesza mięsiste basowe bity z jęczącymi gitarami, dance z post-punkiem i dobrze się przy tym jeździ samochodem.





All I Want



14. No Age - Everything in Between
/Sub Pop/

W debiucie zachwycili mnie swoją dzikością, hałaśliwością i prostotą kompozycji. Tutaj aranżacyjnie poszli o krok dalej nie tracąc nic z noiseowego klimatu całości. Na tegorocznym Off Festival kupili mnie całkowicie prezentując to co najlepsze na płytach.





Fever Dreaming



13. Tame Impala - Innerspeaker
/Modular/

Ostatnia dekada to czas nawiązań i zapożyczeń. Nie tylko w muzyce, w końcu np. na Facebooku także głównie dzielimy się rzeczami nieswoimi i wspominamy minione. Tame Impala w nowoczesny sposób przypomina psychodelicznego rocka z pogranicza lat 60 i 70-tych. Zawsze chciałem usłyszeć tamte klimaty w świeższej aranżacji. Świetne.



Alter Ego


12. Les Savy Fav - Root for Ruin
/Frenchkiss/

Jeden z moich ulubionych współczesnych wykonawców post-hardcore. Na taki zestaw wymiataczy liczyłem. I ta barwa gitar. Świetne melodie, rozrywane inwazyjnymi riffami jakie tylko oni potrafią wpleść mimochodem w proste piosenki.




Appetites



11. Broken Social Scene - Forgiveness Rock Record
/City Slang/

Nie pobili dwóch poprzednich rewelacyjnych albumów ale znów ta "orkiestra" oszałamia mnogością motywów i rozmachem kompozycji. Może brakuje trochę klimatu jak na "You Forgot..." czy przebojowości self-titled, ale jak słusznie głosiła reklama ich tegorocznego koncertu w Berlinie - "BSS will do what they do best: blow us away with heart and forgiveness". I taka właśnie jest ta płyta.


World Sick


10. The National - High Violet
/4AD/

Przyciągnęli mnie już 7 lat temu albumem "Sad Songs for Dirty Lovers", a zawładnęli "Alligatorem". Zaskoczony popularnością jaką osiągnęli tym albumem, zauważam pewne złagodzenie i wypolerowanie kompozycji. Niemniej ten głos i stale duszny klimat opowieści Matta Berningera działa na mnie najbardziej wśród songwriterów.




Sorrow


9. The Fall - Your Future Our Clutter
/Domino/

Legenda post-punk nagrała swój najlepszy album w XXI w., spokojnie mogący stać na równi z dokonaniami z lat 80-tych. Zarówno na tej płycie jak i koncercie na Off Festival nakopali w d..., zdezorientowanym młodym "niezalom"




O.F.Y.C. Showcase


8. Caribou - Swim
/City Slang/

To artysta z kategorii takich do których mam słabość i na 10 płyt w tym gatunku, złożonych z takich elementów 9 bym odrzucił. Dan Snaith, prywatnie doktor nauk matematycznych na tej i poprzedniej płycie "Andorra" dodaje do potrawy takich przypraw że całość nęci zapachem od pierwszych taktów i zmusza do próbowania, połykania, rozkoszowania się. Obowiązkowo na karnawał jak i zamyślone wieczory.


Kaili


7. Local Natives - Gorilla Manor
/Frenchkiss/

Zaskakujący debiut i chyba najczęściej odtwarzana płyta. Dużo harmonii wokalnych, perkusji wybijającej rytmiczne folkowe zaśpiewy, interesujące gitary. Zbiór świetnych bezpretensjonalnych, wygrywanych mimochodem melodii w klimacie psychodelicznego i plemiennego popu.




Wide Eyes



6. Menomena - Mines
/City Slang/

Jedni z moich ulubionych współczesnych kombinatorów w muzyce. Od wydanego własnym sumptem debiutu kupili mnie swoją wrażliwością muzyczną. Lubię takie kombinowanie w muzyce i chociaż tym razem nie zaskoczyli mnie i z trzech wydanych płyt jest to "ta trzecia", co może źle wróżyć kolejnej płycie, ta pozostanie jedną z ważniejszych tegorocznych.



Five Little Rooms



5. The Morning Benders - Big Echo
/Rough Trade/

Zaskakująco wysoka pozycja zespołu którego próżno szukać w dotychczasowych podsumowaniach. Tymczasem to jeden z lepszych tegorocznych zestawów stylowych utworów z gatunku psychodelicznego popu, który zawsze wprowadza mnie w świetny humor. Cieszę, że zostaje takim moim "prywatnym" odkryciem ;-)



Promises



4. Deerhunter - Halcyon Digest
/4AD/

Trzeci z kolei album Deerhunter, który zajmuje czołowe miejsce w płytach danego roku. Nadal klaustrofobiczny, introwertyczny, hipnotyczny klimat "rozświetlony" został bardziej tradycyjnymi prostymi piosenkami.





Desire Lines



3. Autolux - Transit Transit
/ATP/

Najbardziej nieznani z tego rankingu chyba. Nikt, gdzie się nie ruszę ich nie zna, tymczasem jako klimatyczna całość to czołówka tegorocznych płyt. Zawiera w sobie to co najlepsze. I shoegazowe pejzaże, , i sonicowe gitary, i ambientowe plamy, i noisowe zadry. Przy tym od poprzedniej płyty z 2004 roku różni ją to że jest wypełniona ładnymi melodiami



Supertoys



2. Beach House - Teen Dream
/Bella Union/

Bezdyskusyjnie zestaw piosenek, które najczęściej nuciłem i przy których najczęściej wzruszałem się w 2010 roku. Na trzecim albumie wyprodukowali perfekcyjnie to co robili na dwóch poprzednich albumach. Wtedy wielu, choć nie mnie, tamte piosenki nudziły. W 2010 roku zachwyca się nimi świat. Wielkie, skromne piosenki.



Better Times



1. Arcade Fire - The Suburbs
/Merge/

Nie przeskoczyli "Funeral", ale po krótkiej przerwie znów mamy concept album w ich wydaniu i to wychodzi im najlepiej. Podobnie jak zdobywcy drugiego miejsca, Beach House, dorośli uciekają do wspomnień z dzieciństwa, uciekają na znikające przedmieścia. Muzycznie płyta zawiera to unikalne dla nich, emocjonalne brzmienie, które przy gęstych instrumentalnych kulminacjach powoduje nieustające mrowienie skóry na czaszce.


Deep Blue