piątek, 14 listopada 2008

Elbow - The Seldom Seen Kid


Elbow - The Seldom Seen Kid
Ocena: 8.5/10.0

Na ich płyty nie czeka wielu. Cały czas są gdzieś z boku brytyjskiej sceny muzycznej, zbyt nieśmiali aby stanąć w pierwszym rzędzie. Tymczasem Elbow nagrali czwarty świetny album, pełen melodii snujących się jak dym z papierosa i intrygujących, urozmaiconych podkładów. To muzyka wczesnej jesieni, kiedy słońce rzuca coraz dłuższe cienie, wczesnej wiosny kiedy zewsząd kapie topiący się śnieg.

W twórczości Elbow da się wyróżnić kilka składników które począwszy od debiutu w 2001 roku, tworzyły ich charakterystyczny, oryginalny styl i nieodmiennie poruszały, nie pozwalały przejść nad ich albumami obojętnie. W zależności od percepcji słuchacza zakochiwał się on momentalnie w ulotnych klimatach płyt, które trafiały do lewej półkuli mózgu poprzez umiejętne budowanie napięcia w częstotliwościach fal alfa, klawiszami, smyczkami i ulotnym wokalem Guya Garvey'a. Wytrawny słuchacz natomiast podświadomie uruchamiał prawą półkulę aby wydobyć te wszystkie elementy bogato aranżowanych melodii, którymi operuje Elbow. Tym samym zarówno "radiowy" odbiorca jak i zaangażowany eksplorator nowych dźwięków znajdowali tu coś dla siebie. Dla mnie są takim staromodnym i nie eksperymentatorskim, eleganckim Radiohead.
Na swoim nowym albumie Elbow nie zmienia się, ale ta ich umiejętność tworzenia odrealnionych klimatów i wspomniane urozmaicone podkłady powodują, iż nie masz odczucia powtarzalności.
Tej płyty powinno się słuchać w całości, nie dla singli, więc powędrujmy przez kolejne utwory.
Rozpoczynające album "Starlings" wprowadza w klimat albumu chórkiem na drugim planie i partiami fortepianu, aby przestraszyć cię nagle orkiestrową eksplozją i wprowadzić niepokój w brzuchu niskimi tonami smyków. Za chwilę jednak jak gorąca herbata z malinami i miodem rozlewa się głos wokalisty. Nie dajmy się jednak zwieść "...You are the only thing in any room you're ever in...". Kolejny utwór "The Bones Of You" utrzymany jest w dyskretnym rytmie tańców śródziemnomorskich, ale znów gdy wchodzi wokal, zamracza "...like the first cigarette of the day...", rozprzestrzeniając żółtawą woń nostagii, aby energiczną gitarą i przetworzoną elektroniką wywołać ból głowy. "Mirrorball" rozpoczyna minutowy delikatny deszcz fortepianu, aby w 1:40 sek. wjechać znanym już patentem z poprzednich płyt czyli smykami zgranymi z wokalem "...Everything has changed...", które rozmiękczają ci serce.
Od trzech pierwszych utworów zdecydowanie różni się "Grounds For Divorce". Z gitarą akustyczną i wyklaskiwanym rytmem, wprowadza westernowo-bluesowy klimat zapuszczonej knajpy na zakurzonym poboczu Route 66, ale burzy go ponownie tęskny refren i stoner rockowe gitary. W kolejnym intrygująco nazwanym "An Audience With The Pope" znów zmieniamy nastrój jak z francuskiej piosenki z lat 50-tych, podkreślany przez charakterystyczne klawiszy i znów niepozorny refren "...I have an audience with the pope, And I'm saving the world at 8..." swoją melodią każe na chwilę zatrzymać niewidzący wzrok na obrazie z ludźmi w tle. W drugiej cześci płyty poza singlowym "One Day Like This" zmienia się trochę struktura utworów wprowadzając jeszcze bardziej smutny, refleksyjny nastrój. "Weather To Fly" poprzez miarowe uderzanie w bębny i przejścia fortepianu i basu powoduje ciężar w okolicach mostka. "Are we having the time of our lives?" pyta się wokalista, a piosenka płynie jednostajnie zwalniając czas, przechodząc leniwie w kolejny utwór który od drugiej minuty wchodzi w klimat Sigur Ros, aby wybuchnąć dramatycznym wołaniem "...Send up a prayer in my name...". W "The Fix" Elbow wchodzi w klimat Marka Grechuty & Anawa, przerywany tajemniczymi partiami klawiszy. Depresyjnie robi się na "Some Riot" gdzie ulotny, pogrzebowy klimat podsycany jest przez pociągnięcia wiolonczeli. Album kończy smutne, wspomnieniowe wyznanie "...love you mate..."

To muzyka która nie wyznacza trendów, nie błyszczy, nie prowokuje do dyskusji. To muzyka, która oczarowuje, przy której zawiesza się wzrok i tęskni - tworzyć taką to też sztuka.

http://www.myspace.com/elbowmusic

Brak komentarzy: